piątek, 19 kwietnia 2024r.
Home Wspomnienia
Wspomnienia
Wywiad z Panem Józefem Majką - mieszkańcem Kamienia, świadkiem II wojny światowej

Pan Józef Majka

 

Panie Józefie witam Pana bardzo serdecznie. Jestem zaszczycony, że mogę przeprowadzić z Panem wywiad. Proszę się przedstawić i powiedzieć coś o sobie.

Nazywam się Józef Majka. Urodziłem się 11.11.1935 r. w Kamieniu. Byłem najstarszy z trojga rodzeństwa. Miałem dwóch braci Stanisława, Czesława oraz siostrę Genowefę. Tata Jakub pochodził z Kamienia, mama Maria z Krzywej Wsi. Rodzice zajmowali się gospodarstwem, uprawiali 4 ha ziemi: ziemniaki, zboża, warzywa, mieliśmy także przydomowy ogródek, a ze zwierząt 2 krowy, konia i kury.


Proszę opowiedzieć, jak wyglądało Pana i Pana rówieśników dzieciństwo, czas szkolny?

Dzieciństwo miałem bardzo trudne. Nie miałem zabawek ani czasu na zabawy. Nam wówczas nie były w głowie zabawy. Żyliśmy w ciągłym strachu o zdrowie i życie. W szkole nie wolno się było uczyć historii, geografii i religii. W klasie było nas około 30 uczniów. Do szkoły chodziło się tylko na 2 - 3 godziny. W klasach było zimno, nie było w szkole posiłków. Spora część dzieci nie chodziła do szkoły. Dzieci po prostu nie miały w co się ubrać, nie było odzieży, butów, musiały też pomagać rodzicom w pracach w gospodarstwie. Mnie udało się skończyć jedynie podstawówkę. Na dalszą naukę nie pozwalały warunki finansowe.


Jak wyglądała praca w gospodarstwie na terenie naszej miejscowości?

Nie można było swobodnie uprawiać ziemi. Niemcy zaorywali pola, żeby utrudniać prace, zabierali zwierzęta z gospodarstw, szczególnie krowy. Rozbijali kamienie do mielenia mąki. Jedynie można było uprawiać niewielki kawałek pola, a i tak trzeba było oddawać część zbiorów okupantom.


Proszę powiedzieć jak było z kultem religijnym w czasie wojny w Kamieniu. Czy mieszkańcy mogli uczestniczyć w nabożeństwach w kościele?

Tak, można było chodzić do kościoła, jednak spora część wiernych bała się, gdyż Niemcy po zakończonych nabożeństwach zabierali szczególnie młodych mężczyzn na roboty, do obozów.


Czy na naszych terenach był ruch oporu?

Tak. Mężczyźni organizowali się w oddziały partyzanckie, jednak byli bardzo zwalczani przez Niemców. Codziennie na noc do szkoły w Kamieniu przyprowadzali 10 młodych mieszkańców Kamienia. Gdyby zginął jeden żołnierz niemiecki w ataku partyzanckim na terenie Kamienia wówczas zakładnicy zostali by zabici.


Jak wyglądała sytuacja zdrowotna mieszkańców Kamienia?

Sytuacja zdrowotna była bardzo ciężka. Brakowało lekarstw, lekarzy. Była bardzo duża śmiertelność wśród dzieci i noworodków spowodowana zarówno chorobami jak i głodem. Pamiętam, że sam kilka razy byłem świadkiem pochówku takich dzieci. A wyglądało to tak, że niosło się na kijkach prowizoryczną trumienkę, ksiądz poświęcił ją na schodach przed kościołem i szło się od razu na cmentarz na pochówek.


Panie Józefie, 25 lipca będziemy obchodzić kolejną rocznicę wyzwolenia Kamienia. Czy pamięta Pan ten wyjątkowy dzień i jakieś szczegóły z tego dnia?

Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. Była piękna pogoda. Znajdowałem się na podwórku, gdy nagle na koniu nadjechał Rosjanin i krzyczał: „ gdzie Niemiec?”. Z pistoletem w ręku ruszył w kierunku zachodnim. Ludność Kamienia bardzo się cieszyła widząc, że nie widać już Niemców. Każdy pokładał spore nadzieje na pokój, aczkolwiek braliśmy pod uwagę, że wróg może jeszcze wrócić. Żołnierze niemieccy w dużej liczbie stacjonowali w Górnie gdzie, obecnie znajduje się sanatorium. Gdy wycofywali się na zachód robili to bardzo pośpiesznie. To co pozostawili tam po sobie czyli, meble, naczynia i inne przedmioty rozebrała okoliczna ludność. 26 lipca byłem świadkiem jak pies ciągnął na wózku rannego żołnierza niemieckiego, było to pomiędzy Kamieniem a Górnem. Tak się zdarzyło, że rosyjscy żołnierze napotkali rannego. Niemiec prosił, aby go oszczędzić gdyż ma żonę i trójkę dzieci. Ci jednak powiedzieli, że nie ma gdzie leczyć rannych, skierowali się w stronę lasu w Łowisku, tam go zastrzelili i wrzucili do rowu. Widziałem całe zdarzenie, gdyż szedłem, tak jak wielu zobaczyć opuszczone przez Niemców obozowisko w Górnie.


Panie Józefie serdecznie dziękuję za udzielenie wywiadu. Zostało niewielu świadków tych trudnych czasów, dlatego każde tego typu świadectwo jest dla potomnych bezcenne. Życzę Panu dużo zdrowia, wszystkiego dobrego i aby w nagrodę za te trudne lata dzieciństwa i młodości dożył Pan co najmniej 100 lat!!!


Kamień, 25 lipca 2020 r.


Rafał Kula

 
Wyzwolenie czy nowe zniewolenie?

     Zbliża się 76 rocznica wyzwolenia naszych terenów przez wojska radzieckie. Warto z tej okazji zebrać i uporządkować informacje dotyczące tych gorących dosłownie i w przenośni dni lipca 1944 r.

     Wyzwolenie Kamienia i okolicy to część wielkiej ofensywy Armii Czerwonej zwanej Operacją lwowsko-sandomierską - była to operacja zaczepna wojsk radzieckich przeciwko wojskom niemieckim i węgierskim, przeprowadzona w dniach od 13 lipca do 29 sierpnia 1944 roku. Skutkiem tej ofensywy było zajęcie przez wojska radzieckie południowo-wschodniej Polski.

 

Front wschodni pod koniec 1944 r.


     W związku z decyzjami rządu polskiego oraz Naczelnego Wodza, poszczególne Obszary i Okręgi AK przystąpiły od kwietnia 1944 roku do końcowych przygotowań, dla przeprowadzenia bezpośredniej walki z wycofującymi się oddziałami niemieckimi w ramach akcji „Burza”. Zgodnie z planem, Inspektorat AK Przemyśl miał odtworzyć 22. Dywizję Piechoty AK, a działające w jego ramach oddziały Obwodu Łańcuckiego weszły w skład 38. i 39. pułku piechoty AK[1] .

     W związku z brakiem dokumentów trudno ustalić, gdzie były wyznaczone planowane w czasie „Burzy” ogniska walki na tym terenie. Prawdopodobnie był to obóz i magazyn broni w Sarzynie, ponadto w lasach julińskich przewidziano umiejscowienie szpitala powstańczego. Planowano także atak na obóz niemiecki w Górnie. Akowcy z Łowiska i Woli Zarczyckiej walczyli w składzie II Zgrupowania Partyzanckiego 39. pułku piechoty AK kpt. „Bacy” (Tadeusz Wawrzkiewicz). Zgodnie z rozkazami na całym tym terenie oddziały AK czynnie współdziałały w operacjach grup radzieckich, wydatnie przyczyniając się do szybkości i celności uderzeń. Zorganizowane były przeprawy, a następnie partyzanci przeprowadzali oddziały radzieckie sobie znanymi drogami i w końcowej fazie wspomagali zbrojnie ostateczny atak[2] .

     Atmosferę ostatnich tygodni pod okupacją niemiecką znakomicie oddaje fragment kroniki szkolnej Szkoły Podstawowej w Kamieniu pisanej przez jej kierownika Jana Zygmunta: „[…] Coraz wyraźniej daje odczuwać się zbliżanie frontu ze wschodu i coraz większa wściekłość, a zarazem i strach, ogarnia Niemców. Wystarczy drobny powód, a już powoduje rozstrzelanie 4 chłopców z tajnej organizacji lub wywiezienie do obozów koncentracyjnych.

     W tym roku musi szkoła prowadzić zbiórkę ziół lekarskich i hodowlę jedwabników z 4 g jaj. Zostaje nałożony kontyngent ziół w ilości ½ kg na każde dziecko. Przy końcu roku szkolnego zdenerwowanie u dzieci i starszych dochodzi do tego stopnia, że nauka staje się prawie niemożliwa. Czujemy, że całkowity odwrót wojsk niemieckich nastąpi wkrótce i cieszymy się, że nastąpi to w porze letniej, gdzie łatwiej będzie ukryć się w polu. Już dochodzi do nas huk dział ze wschodu, bo front z nad granicy polskiej przesunął się nad rzekę Bug i tam się zatrzymał. Kończymy rok szkolny 30 czerwca z tym przeświadczeniem, że nowy rozpoczniemy już w całkiem odmiennych warunkach”[3] .

     Tereny naszej gminy znalazły się na trasie przemarszu oddziałów 13. Armii i 3. Armii Pancernej Gwardii, wchodzących w skład 1. Frontu Ukraińskiego dowodzonego przez Iwana Koniewa. W. Szymczyk w książce „Zwycięskie lato” podaje, że pierwsze rosyjskie oddziały należały konkretnie do 24. Korpusu Piechoty należącego do 13. Armii. Wojska radzieckie 23 lipca przekroczyły San w rejonie na wschód od Leżajska i zajęły tam odcinek linii kolejowej Przeworsk-Rozwadów, unieruchamiając go dla transportu niemieckiego, posuwały się łukiem w kierunku południowo-zachodnim. Okrążyły Rudnik, Nisko i Stalową Wolę, wskutek czego przygotowane umocnienia obronne po lewej stronie Sanu tego odcinka stały się bezużyteczne dla Niemców. Toteż pospiesznie wycofywali się z tego terenu. Zaskoczeniem dla Niemców i wszystkich mieszkańców był kierunek z którego przyszli Rosjanie - z południowego wschodu przez Brzózę Królewską, Wolę Zarczycką i Łowisko na głównym kierunku uderzenia radzieckiego skierowanego na miejscowość Majdan. Kilka dni później 28 lipca w rozkazie marszałek Koniew, dowódca 1. Frontu Ukraińskiego nakazywał:
„[…]
- 1 Armia Pancerna gw. wykona uderzenie z rejonu Jeżowe, Sokołów w kierunku na Majdan, Baranów, sforsuje z marszu Wisłę i do świtu 1.8. osiągnie rubież: Gołębiów, Bogorya, Wiązownica;
- 3 Armia Pancerna gw. uderzy z rejonu Przemyśla na Kolbuszową, Baranów, sforsuje Wisłę na odcinku Baranów, rz. Wisłoka i do wieczora 2.8. wyjdzie na rubież: Staszów, Bydłowa, Budziska”.


     22 lipca w godzinach popołudniowych niemieckie załogi gospodarstw rolnych i innych obiektów Luftwaffe opuściły miejscowości: Groble, Jeżowe, Krzywdy i Kamień, uchodząc pospiesznie w kierunku Raniżowa. W dniach 24 i 25 lipca do południa wycofały się przez Groble i Jeżowe w kierunku zachodnim ostatnie oddziały Wehrmachtu[4] .

     Pierwsze spotkanie z czołówkami sowieckimi na terenie gminy nastąpiło pod Wolą Zarczycką, koło przysiółka Parszywka. Brat mojego dziadka Stanisław Gumieniak „Topola” (zm. w 2007 r.) pełniący wówczas funkcję dowódcy drużyny w łowiskim plutonie AK opowiadał mi przed laty o tej chwili, kiedy ukryty w łanach zbóż z dowódcą jednego z plutonów AK z Woli Zarczyckiej Tomaszem Betką „Manierka” na stanowisku bojowym z rkm-em obserwowali wejście Rosjan do Łowiska. „Manierka” jako nieprzejednany wróg Niemców i Rosjan poważnie zastanawiał się nad ostrzelaniem odkrytej kolumny wojsk radzieckich.

     Dowódca 4 plutonu Armii Krajowej z Łowiska wchodzącego w skład placówki nr 8 Wola Zarczycka Józef Kida „Ciepły” utrwalił na papierze swoje wspomnienia z tych dni: „Po zwycięskim oczyszczeniu terenów od Leżajska do Górna, będąc w II-gim Zgrupowaniu Partyzanckim 39 pp. AK pod dowódcą kpt. „Bacy”[5] , zetknąłem się z czołówką wojak radzieckich na terenie Woli Zarczyckiej i zgodziłem się iść z nimi razem jako przewodnik znający teren i prowadzić ich do Górna, gdzie było zgrupowanie wojsk niemieckich i Gestapo i zatrzymali się na skraju Woli Zarczyckiej „Parszywka” i wtedy w czasie posiłku wojsk sowieckich podszedł do mnie mały chłopiec z „Parszywki” około 10 lat i mówił mi „na ucho” iż „Ciepły”?! - „Manierka” jest zatrzymany i przesłuchują go w szkole w Woli Zarczyckiej” więc postanowiłem im zbiec do lasu i udało mi się uciec i wieczorem byłem w domu.

     Na drugi dzień (22 VII 44)[6] wojska sowieckie przybyły do Łowiska już w większym zgrupowaniu. Ja, obserwując, stałem we własnej furtce, wtem za maszerującymi wojskami jedzie „gazik” z oficerami sowieckimi w czapkach z otokami czerwonymi i zaraz rozpoznałem, że to NKWD[7] . Oni zatrzymawszy się przede mną, zapytali: Chadziaj (z ros. „Gospodarzu” - przyp. mój - G.B.) buda tu sady komandir partyzantów?”. Ja od razu zorientowałem się, że ktoś mnie zdradził, więc szybko i grzecznie im odpowiedziałem „niet to mylne”, „ot komandir partyzantów sady tam coście przejechali na końcu wsi”, oni zawrócili „gazik” i pojechali w koniec, a ja już „noga” i już się ukrywałem. Za jakieś 20 minut wrócili i do mojego domu weszli i pytali się żony „gdzie chadziaj?”, lecz ona oświadczyła, że mnie nie ma, lecz oni zakwaterowali, zostawiając dwóch żołnierzy i kapitana z ordynansem w mieszkaniu na stałe celem obserwacji. Ja ukrywałem się i spałem u swoich członków AK. Tak zaczęła się nowa konspiracja! W drugim dniu zajęli Górno, a u nas w Łowisku zakwaterowali i wszędzie ich było pełno po domach i w przylaskach. Obserwując teren, zaraz dowiedziałem się, iż naszych przywódców aresztują. Spotykałem się kilka razy z Górna z por. Tupajem Franciszkiem i innymi i wszyscy się ukrywali, tak samo w Woli Zarczyckiej, lecz kontakty i prasa tygodniowa była utrzymana w skromnym nakładzie, lecz cała była przepełniona aresztowaniami naszych z AK. Górno zajęli bez wystrzału, ponieważ Niemcy, zostawiając wszystko, uciekli. Została tylko zniszczona wieża na kościele przez wojska sowieckie w mniemaniu, iż na wieży jest punkt obserwacyjny i z dział polowych wieżę rozbili![8]

     Dla nas zaczęła się bardzo ciężka konspiracja. W Łowisku, na polach „Zarzecze”, na górnej polanie zrobiono lotniska, a w wiosce zakwaterowali wojska piechoty, zmotoryzowane, lotnicze i inne jednostki. W moim mieszkaniu na stałe w alkierzu był kpt. NKWD, a dużej izbie płk wojsk lotniczych, tak że do własnego domu dla mnie nie było wstępu […][9] ”

     Wojska radzieckie wkroczyły do Łowiska 23 lipca, zaś do Górna 24 lipca. Dzień później – 25 lipca 1944 r. w godzinach popołudniowych, grupa wojsk radzieckich, wychodząc z lasu łowiskiego, wyzwoliła Krzywą Wieś, Kamień-Górkę i Prusinę, udając się do Jeżowego. Niemcy w pośpiechu zdołali się ewakuować z poligonu i obozu górnieńskiego do Mielca. A. Rurak podaje, że żołnierze radzieccy wchodzili do Kamienia bardzo ostrożnie. Główna drogą szedł tylko zwiad, a większość żołnierzy posuwała się tyralierą pośród zabudowań dających im osłonę i ostrzeliwała wycofujących się żołnierzy niemieckich. Zapewne ta sama grupa żołnierzy uzbrojona w działko przeciwpancerne i karabin maszynowy pod wieczór dotarła do skrzyżowania dróg Nisko-Rzeszów i Jeżowe-Bojanów. Oddali kilka strzałów z działka i na noc wycofali się na skraj Kamienia obsadzając drogę Nisko-Rzeszów[10] .

     Bardzo ciekawy opis radzieckich żołnierzy zajmujących dzień wcześniej - 24 lipca Górno przedstawił we wspomnieniach Władysław Prugar: „Zakurzeni, nieogoleni, spieczeni słońcem, czarni w wyblakłych mundurach, obuwiu z jakiegoś płótna na gumowych podeszwach. Worki zamiast plecaków z prawdziwego zdarzenia. Koce czy płaszcze zrolowane przez ramię, na końcu przywiązany jakiś garnek mocno okopcony. Cholewy butów pogarbione, opadające do kostek prawie. Pasy parciane, także u karabinów i pistoletów, a nawet sznurki. […] Zapadł wieczór. Żołnierze radzieccy, zmęczeni do ostatnich granic, zaciągali CKM-y na stanowiska, robili umocnienia, czyli mówiąc językiem wojskowym - zdobyty teren ubezpieczali. Nie zapomnę tej sceny, jak dwóch żołnierzy radzieckich, starszych ludzi, ok. 50 lat mających, ciągnęli CKM-y „Maxim”, gorący był dzień, prawdziwy letni, lipcowy. Mundury mieli przepocone, zakurzeni, tylko oczy im się świeciły. Jeden z Ukraińców poprosił mnie o wodę. Już w gardle tak mi zaschło, że mam wrażenie, jakby tam ogień był. Rozumiałem go doskonale. I współczułem mu, sam to przeżywałem, dość nadźwigałem i włóczyłem Maxima przez cały czas służby wojskowej czynnej. Gdy pili wodę, już spali, garnuszek upadł mu z rąk i przewrócił się w piach na drodze. Zaś drugi usiadł na skarpie, wody nie dopił - też spał. Takiego widoku nie zapomina się. Jeszcze tym bardziej, gdy się to przeżywało w 1939 roku”[11].

 

Przebieg Operacji lwowsko-sandomierskiej


     Przenosząc uwagę znów do Kamienia oddajmy głos Kronice Szkoły Podstawowej: „Wolni od Niemców! Oto pierwsze nasze uczucie na progu tego historycznego roku. Wolność ta została okupiona wielkimi ofiarami i zniszczeniem. Wojska sowieckie weszły do Kamienia niespodziewanie od strony Łowiska przez pola 25 lipca 1944 r. W Kamieniu nie odbyły się żadne walki, bo Niemcy w popłochu uciekli. Była to szpica wojsk, która szybkim marszem podążyła na zachód. Przez całe popołudnie i noc piechota i czołgi dążyły drogą przez Nowy Kamień i „Skarbówkę” na Majdan”.

     Warto przytoczyć w tym miejscu jeszcze fragment wspomnień Bolesława Szota opublikowanych na naszej stronie internetowej: „U nas na placu, w stodole wojska rosyjskie miały radiostację i żołnierze słuchali relacji jak postępuje atak na wojska niemieckie w okolicznych miejscowościach i trochę nas wszystkich nastraszyli, bo powiedzieli, że jeśli do jutra rana nie nadciągną posiłki, to oni będą musieli się wycofać. Na szczęście posiłki w nocy nadeszły, całą drogą szła ogromna rosyjska armia i jechała cała masa czołgów. Jedni byli kierowani na Skarbówkę, a drudzy na Nisko. Gdy wojska rosyjskie wkroczyły do Kamienia, to w całej wsi była euforia, wszyscy bardzo się cieszyli, bo nastąpiło wyzwolenie i koniec okupacji niemieckiej.

     Armia rosyjska ściągnęła do Kamienia swoje samoloty i wybudowali lotniska. Jedno powstało w Kamieniu pod Borczynami, drugie pod Olszynami, kolejne na Błoniu i w Jeżowem. Podczas budowy angażowani byliśmy do pomocy”.

     W czasie zdobywania samego Kamienia zginęło dwóch żołnierzy niemieckich. Pochowano ich na miejscowym cmentarzu. Nie poległ żaden z żołnierzy radzieckich, żaden nie został także ranny. Nie było też ofiar wśród ludności cywilnej. Żołnierzy niemieckich wziętych do niewoli gromadzono w tymczasowym obozie jenieckim utworzonym w szkole w Nowym Kamieniu[12] . Niemcy w dniach 26 do 29 lipca podjęli bombardowania Sokołowa, Górna, Kamienia i Wólki Sokołowskiej. Kronika Szkoły Podstawowej piórem kierownika Jana Zygmunta tak opisuje te tragiczne chwile: „Centrum Kamienia koło kościoła zostało zasypane bombami i wiele ludzi straciło życie (32) w tym 3 dzieci szkolnych. Nie ma prawie domu, który w tym rejonie nie ucierpiałby od bomb. Szkoła otrzymała pełne trafienie bombą. Został zniesiony cały dach, zwalone kominy, przebity sufit i zdemolowane piętro i mieszkanie kierownika. Tworzy się samorzutnie Milicja Obywatelska, ludzie wracają z pól i rozpoczyna się praca nad odbudową. Przede wszystkim przystępuje gmina do naprawy szkoły. Obywatele starsi i dzieci szkolne pracują bezpłatnie przy usuwaniu gruzów i naprawie tak, że po miesiącu szkoła zdolna jest przyjąć w swoje mury dzieci szkolne. Rok szkolny rozpoczynamy 2 września. Napływ dzieci jest wielki tak, że ilość etatów wzrosła do 8-miu z nauczycielem religii. Po raz pierwszy rozpoczynamy naukę wszystkich przedmiotów na podstawie przedwojennych programów. Braki z historii i geografii zmuszają władze szkolne do przydzielenia na te przedmioty większej ilości godzin. Zaznacza się wielki brak papieru i materiałów piśmienniczych, tak że zeszyty stają się największą troską dzieci. W szkole kwateruje wojsko sowieckie. Skutkiem tego nauka doznaje pewnych ograniczeń”.

     Od wspomnianego wcześniej brata mojego dziadka S. Gumieniaka dowiedziałem się jeszcze o jednym wydarzeniu związanym z wyzwoleniem a mianowicie o potyczce, jaką w łowiskim lesie - „Żyłce” miały stoczyć ze sobą patrole radziecki i niemiecki. W wyniku strzelaniny jaka się wywiązała pomiędzy nimi zginął jeden niemiecki żołnierz, a jeden żołnierz z radzieckiego zwiadu konnego został ranny. Poległy żołnierz niemiecki został pochowany na miejscu obok drogi wiodącej z „Żyłki” do dzisiejszej DK 19, gdzie spoczywa do dnia dzisiejszego. Przez wiele lat po wojnie stał w tym miejscu drewniany krzyż z zatkniętym na nim niemieckim hełmem.

     Tymczasem kilka dni po wyzwoleniu Łowiska i Kamienia - 1 sierpnia 1944 r. wybuchło Powstanie Warszawskie. Sytuacja w terenie stawała się coraz trudniejsza. Nie mając możliwości jawnego działania, dowódcy oddziałów AK powracali do struktur konspiracyjnych, poprzestając na pisemnych protestach i mimo trudności organizowali zgodnie z planami straż obywatelską oraz administrację na zajętych przez Armię Czerwoną terenach. Ogłoszono pobór do Armii Berlinga. W zdecydowanej większości członkowie AK poparli zarządzony przez dowództwo bojkot poboru, co z kolei spowodowało wzmożenie akcji represyjnych wobec uchylających się lub ich rodzin. Z tego też względu, już po etapie przygotowań, komendant Obwodu Łańcuckiego AK zarządził przerwanie akcji tworzenia oddziału odsieczowego dla walczącej stolicy[13]. Większość formowanych oddziałów akowskich idących na pomoc walczącej Warszawie była rozbrajana przez Rosjan a oficerowie i żołnierze trafiali do rosyjskich łagrów lub obozów takich jak powstały w połowie sierpnia obóz NKWD w Trzebusce.

     Po przejściu linii frontu i objęciu władzy przez przedstawicieli partii komunistycznej dla członków Armii Krajowej rozpoczęła się walka z nowym okupantem.


Grzegorz Boguń

 

Przypisy:

[1] P. Bartnik, J. Koziarz, Dekanaty leżajski i sokołowski w latach okupacji hitlerowskiej, Przemyśl 1992, s. 57
[2] Tamże, s. 61
[3] Kronika Szkoły Podstawowej w Kamieniu, rkps, b.n.s.
[4] T. Sagan, Konspiracja w „Natanie”, LSW 1972, s.223
[5] kpt. Józef Wawrzkiewicz ps. „Baca” był w lipcu i sierpniu 1944 r. Komendantem Obwodu AK Łańcut
[6] Prawdopodobnie chodzi jednak o 23 lipca
[7] J. Kida w 1939 r. był przez dwa miesiące przetrzymywany w obozie jenieckim w Starobielsku dlatego doskonale znane mu były mundury NKWD
[8] Chodzi tu o wieżę kościoła w Sokołowie Małopolskim
[9]Wspomnienia Józefa Kidy, zeszyt podpisany „1944-45”, rkps, b.n.s.
[10] T. Sagan, op. cit., s. 223
[11] Z pamiętników Władysława Prugara [w:] Kazimierz Smolak, Dzieje Górna. Okres okupacji. Tom II, s. 282-284
[12] A. Rurak, Kamień w przeszłości i dziś, cz. II, Rzeszów 1992, s. 29
[13] P. Bartnik, J. Koziarz, op. cit., s. 62-63

 

 
Przegląd prasy - Publikacje prasowe o Kamieniu - Część III

Kupiec Tygodnik: najstarszy i największy tygodnik kupiecko-przemysłowy w Polsce 1925 nr s. 22

 

Przewodnik Kółek Rolniczych 1911 nr 34 s. 831

 

Dziennik Polski 1901 nr 495 s. 2

 

Przyjaciel Ludu 1913 nr 49

 

Gazeta Lwowska 1883 nr 136 s. 3

 

Głos Narodu 1897 nr 274 s. 8

 

 Piast: Naczelny Organ PSL 1926 nr 26 s. 11

 

Piast: tygodnik polityczny, społeczny, oświatowy poświęcony sprawom ludu polskiego: naczelny organ Polskiego Stronnictwa Ludowego 1937 nr 26 s. 11

 

Piast: tygodnik polityczny, społeczny, oświatowy poświęcony sprawom ludu polskiego: naczelny organ Polskiego Stronnictwa Ludowego 1925 nr 9 s. 15

 

 Gazeta Lwowska 1892 nr 216 z 22 września s. 1

 

Gazeta Lwowska 1923 nr 92 s. 6

 

W Niskim powiecie założyła Il-ga Kolumna następujące szpitale: 1. W Kamieniu, w odległości 40 kim. od Rakszawy (Łańcudkiej), założony został w budynku gminnym. Pomieszczenie nie odpowiadało ilości chorych i swoim zewnętrznym wyglądem nie zachęcało łudzi do oddawania chorych do szpitala; (w niektórych wypadkach brano przymusowo). Pomieszczenie składało się z trzech sal chorych, kuchni,^ przedpokoju i pokoju administracyjnego. Lekarz i pielęgniarki mieszkali w pobliżu, w plebanii. Szpital mieścił 14 łóżek. Przeszło przez szpital 54 chorych, z tych dur brzuszny do 40-stu, reszta 14 na dyzenteryę. Dni leczenia 1339. Personał składał się z lekarza, 3 pielęgniarek, kucharki, posługaczki, sanitaryusza i woźnicy.


Trzy lata działalności K.B.K.: Sprawozdanie Książęco-Biskupiego Komitetu Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny za lata 1915-1917. Kraków 1918 s. 125

 
Zasłużony obywatel Kamienia Baron Jan Albin Götz Okocimski

     Protoplastą rodu, znanego jako właściciele i zarządzający browarem w Okocimiu, był Jan Ewangelista Götz, który urodził się ok. 1815 roku w Bawarii, a do Polski przybył w roku 1845. Od cesarza Franciszka Józefa w 1881 roku otrzymał szlachectwo z tytułem „Edler” i predykatem „von Okocim” oraz herb. Od tej pory występował jako Jan Götz-Okocimski. Jego syn, od 1909 roku z tytułem barona, Jan Albin Goetz Okocimski żył w latach 1864-1931. Ukończył Wydział Rolniczo-Leśny Uniwersytetu w Wiedniu. Był właścicielem Browaru Krakowskiego i Fabryki Wyrobów Słodowych. Mieszkał z rodziną w Brzesku. Pełnił szereg funkcji społecznych i politycznych, był działaczem gospodarczym. Po śmierci ojca w 1893 roku przejął rodzinny majątek oraz kontynuował inwestycje ojca w nieruchomości poprzez zakup majątków ziemskich i lasów.
     Z 12-stronicowego kontraktu kupna-sprzedaży zawartego 18 czerwca 1912 roku w Wiedniu, spisanym w języku polskim, przechowywanego w Muzeum Etnograficznym w Krakowie (L.rep.40203), który odnalazła tam Pani Anna Pawlik-Wywrot, wynika, że ”pan Rudolf hrabia Resseguier hipoteczny właściciel i fizyczny posiadacz dóbr tabularnych Kamień, sprzedaje JWp Janowi baronowi Götzowi Okocimskiemu na tegoż zupełną i niczym nieograniczoną własność powyższe dobra tabularyczne Kamień z wszystkimi gruntami drzewostanem, budynkami, tartakiem, dwoma karczmami (…) za 1,700.000 koron”. W 1918 roku zaś Rudolf Resseguier sprzedał mu majątek w Morgach z domkiem myśliwskim.
     Opis działalności tego właściciela wsi Kamień zawarty jest w książce „Ku pamięci potomków Jana Götza-Okocimskiego 1815-1893” wydanej w 1929 roku z okazji obchodów 80-lecia browaru w Okocimiu. Na stronie 31 tego wydawnictwa czytamy, że Kamień wśród 5 innych miast i miasteczek nadał mu honorowe obywatelstwo, a na stronie 30 - „O jego patriotyzmie i ofiarach dla spraw publicznych i dobra ogółu świadczą: (...) Darowizna dużego, murowanego budynku w Radomyślu n/Sanem, gdzie mieścił się urząd miejski, dla czytelni ludowej i związków kooperatywnych oraz na taki sam cel dużego, murowanego domu stojącego w gminie Kamień, koło kościoła”. Mowa jest tu o budynku w Kamieniu, w którym mieścił się Ośrodek Zdrowia z izbą porodową i mieszkaniem służbowym lekarza, a obecnie na tym terenie jest wybudowany budynek Poczty Polskiej i przystanek autobusowy.

Pałac myśliwski w Morgach Barona Jana Götza-Okocimskiego

Ośrodek Zdrowia w Kamieniu zdjęcie z 1975 rok.

 

     Po śmierci Jana Albina Götza-Okocimskiego jego majątek odziedziczył syn, Antoni Jan Goetz Okocimski (1895-1962). Zarządzał nim do września 1939 roku, kiedy to uciekł z rodziną przed nacierającymi wojskami niemieckimi. Zmarł bezpotomnie w Nairobi.

 

Mapa opisanych terenów

Bibliografia:
1. Gawlik j.S., Mietła M. Ku pamięci potomków Jana Götza-Okocimskiego 1815–1893 / [red. wyd.]. – Brzesko : Brzeskie Towarzystwo Gryf, cop. 2015. – s., [30 i 31],
2. Franaszak P.(2020), Rola rodziny Goetzów w rozwoju gospodarczym regionu, Pobrane z : http://tradycjegospodarcze.pl/tekst/99#footnote-ref-10.

 

Kamień 09.04.2020                 

op.JC

 
Przegląd prasy - Publikacje prasowe o Kamieniu z lat 1871-1926 - Część II

Słowo Polskie 1907 nr 427 s. 3

 

Przyjaciel Ludu: Organ Polskiego Stronnictwa Ludowego 1909 nr 29 s. 11


https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/649312/edition/615852/content Gospodarz Wiejski 1879 nr 4 s. 16 - o księgosuszu w pow. niskim

 

Gazeta Podhalańska 1913 nr 13 s. 9


https://jbc.bj.uj.edu.pl/dlibra/publication/639662/edition/607237/content Przewodnik Gimnastyczny „Sokół”… 1913 nr 4 s. 31 - o Andrzeju Surdyce z Kamienia, który zmarł młodo, a swój majątek przekazał na cele społeczne

 

Przyjaciel Ludu: Organ Stronnictwa Chłopskiego 1926 nr 24 s. 8

 

Gazeta Lwowska 1884 nr 151 s. 2

 

Gazeta Lwowska 1898 nr 56 s. 3

 

Piast: tygodnik… Naczelny Organ Polskiego Stronnictwa Ludowego 1926 nr 26 s. 11

 

Przyjaciel Ludu: Organ PSL 1924 nr 4 s.7

 

Przyjaciel Ludu 1919 nr 31 s. 9

 

Gazeta Narodowa 1904 nr 51 s. 2

 

Przyjaciel Ludu 1919 nr 28 s. 7

 

Przyjaciel Ludu 1919 nr 36 s. 11

 

Przyjaciel Ludu 1921 nr 15 s. 4

Więcej…
 
« PoczątekPoprzednia12345678910NastępnaOstatnie »

Strona 9 z 21

Kto jest online


     Naszą witrynę przegląda teraz 28 gości 

Wsparcie działalności

 

Towarzystwo  Przyjaciół   Kamienia

 jest organizacją pożytku publicznego.

Można przekazać 1,5 % podatku

 W zeznaniu podatkowym należy wpisać:   KRS - 000 0037454

i deklarowaną kwotę podatku.

 

Wypełnij PIT on-line i przekaż 1.5% dla Towarzystwa Przyjaciół Kamienia

Copyright ? 2010 Towarzystwo Przyjaciół Kamienia. Design KrS, Valid XHTML, CSS