List Pani Aleksandry "Moi Sąsiedzi!" |
17.10.2011r.
W miesiącu lipcu upłynęło 65 lat od mojego zamieszkania w Kamieniu. Przyjechałam tutaj jako młoda mężatka. Zdawałam sobie sprawę, że będę żyć początkowo wśród nieznanych mi ludzi, z dala od rodziny. Ciekawa byłam sąsiadów, bo to przecież bardzo ważne, obok kogo mieszkamy. Dziś, z perspektywy długich lat, oceniam tych ludzi bardzo dobrze. Przeżyłam wiele lat w bardzo dobrych stosunkach z bliskimi i dalekimi sąsiadami. Wspominam z rozrzewnieniem tych, którzy „odeszli” na zawsze, rodziny Makówków, Bednarzów, Krawczyków, Zagułów, Koprów.
Tak się złożyło, że Bednarzów było siedmiu, ale każdy miał inny przydomek. Wszyscy byli dla siebie życzliwi, dobrzy i uczynni. Można mieć takich sąsiadów, na których można polegać. Były wspólne młocki, kopania ziemniaków. Ale były również spotkania pod gruszą u Antoniego Bednarza przydomek „Kołodziej”, który opowiadał nam swoje przeżycia przedwojenne, kiedy to szukał pracy w poznańskim. Wspominano czasy wysiedleń okolicznych wsi, łapanek, czasy okupacji i związanych z nimi przeżyć. Cieszyliśmy się każdym osiągnięciem naszej wsi – elektryfikacją, radiofonizacją.
Kobiety przeważnie wielodzietne w niedzielne popołudnia spotykały się przed domami na placach, najczęściej u Pierogów, Barabaszów albo u Krawczyków. Karolina Krawczyk była bardzo „oczytaną” kobietą. Umiała też barwnie opowiadać. Była to chwila wytchnienia, odpoczynku po całotygodniowych pracach w polu i domu.
Letnią porą umawiano się na jagody do Borczyn, maliny do Morgów. Przeważnie szły na te „wyprawy” Chabrowa, Pierogowa, Klimkowa (żona Piotra), Makówkowa i Bednarzowa.
Upływały lata, Kamień się zmieniał, wielu ludzi dostało pracę w Hucie Stalowa Wola. Z drewnianego Kamienia powstawała wieś murowana, zasobna. Ożyło życie kulturalne. Ileż to młodych kobiet, dziewcząt należało do chóru prowadzonego przez kierownika szkoły p. Legutkę. Każde sołectwo miało Koło Gospodyń. Miejsce tamtego pokolenia zajęły dzieci albo wnuki, zmieniły się nazwiska. Teraz młodzi nie mają na nic czasu, brak zainteresowania czymkolwiek, a może chęci. Są zatroskani o swoje „jutro”. Cieszy i to w naszym „kawałku” (tak tu się mówi), że nie słychać kłótni, krzyków i obraźliwych słów. Przeciwnie, słychać częste wesołe rozmowy, radość małych dzieci. Są od domu do domu furtki, więc o sąsiedzkie spotkanie nie trudno, tak latem jak i zimą. W Kamieniu jest pięknie, naprawdę pięknie. Piękny też jest Nowy Kamień, zadbane domy, obejścia i ogródki kwiatowe. Podlesie cieszy oczy czymś zupełnie innym. Gospodarnością. Które sołectwo przechwali się taką ilością bydełka, no które?
Aleksandra
|
|
Wspomnienie o Panu Ludwiku Kędziorze |
Już niewielu mieszkańców Kamienia może coś powiedzieć o Panu śp. Ludwiku Kędziorze, właścicielu dużej posiadłości, ciągnącej się od drogi do Nowego Kamienia, aż do posesji śp. Ignacego Bednarza.
Duży ogród z drzewami owocowymi, staw rybny, tartak, młyn oraz drugi ogród warzywny i mały domek na wysepce stawu rybnego. Obok budynek gospodarczy i studnia -wspaniała studnia z wodą źródlaną. Całość była utrzymana wzorowo, jak przystało na dobrego gospodarza, dbającego o swoją posiadłość. U Ludwika Kędziora przebywał przez pewien okres czasu, spokrewniony z Kędziorem, znany pisarz Sławomir Mrożek.
Ludwik, jako młody człowiek, w 1920 r. wstąpił do wojska. Trwała wojna polsko-rosyjska. Los tak sprawił, że właśnie Ludwik Kędzior brał udział w jednej z najważniejszych bitew decydujących o dziejach świata. Kiedy u bram stolicy stali już bolszewicy, ukazała się wojsku postać Matki Boskiej. Wojsko polskie zapatrzone w to zjawisko, z całą mocą uderzyło na wroga. Bitwę Warszawską nazwano „Cudem nad Wisłą”. Po powrocie z wojny Pan Kędzior opowiadał o tym słuchającym z wielkim przejęciem.
Był on członkiem „Strzelca” oraz działaczem społecznym. W niektórych wypadkach był jedynym sponsorem rożnych poczynań, rozpoczynanych i przeprowadzanych przez mieszkańców Kamienia. Szanowała go załoga tartaku i młyna. Wymienię tu braci Grabców: Antoniego, Edwarda i Józefa oraz Rembisza, Bałuta, Bochenka.
W pierwszych latach wyzwolenia stało się nieszczęście - wysokie podatki zniszczyły wszystko. Ludwik Kędzior został bardzo skrzywdzony, za zaległe podatki i odsetki zabrano mu młyn oraz tartak. Ale ten człowiek nie załamał się, znosił wszystko w milczeniu wierząc, że odzyska wszystko. Niestety zbyt późno przejął cześć swojej własności. Dożył w samotności sędziwego wieku.
Dzień 15. sierpnia obchodzimy już obecnie bardzo uroczyście. Są odznaczenia i kwiaty dla weteranów bitwy „Cudu nad Wisłą”, ale tu w Kamieniu o Ludwiku Kędziorze, uczestniku Bitwy Warszawskiej oraz o innych uczestnikach z Kamienia nikt nie pamięta. Smutny to fakt, że w tak pięknej wsi mieszkańcy nie znają historii, a także ludzi, którzy poprzez swe dokonania, zasługują na pamięć.
Aleksandra Barabasz – członek Towarzystwa Przyjaciół Kamienia
Kamień 6 sierpnia 2011 r.
|
Kultywowanie tradycji "Majówek" w Kamieniu |
Wieczorne majowe modlitwy i śpiewy przy krzyżach i kapliczkach przydrożnych mają w gminie Kamień długoletnia i bogatą tradycję.
Według ustnie przekazywanych wiadomości przy kapliczce w Kamieniu - Górce coroczne majowe modlitwy i śpiewy odbywały się od 1882 roku tj od czasu jej wybudowania a przy krzyżach w Pruśinie, Krzywej Wsi i Łowisku prawdopodobnie wcześniej.
W ostatnich dniach kwietnia każdego roku w godzinach popołudniowych przybierano obraz w kapliczce w bibułkowe kwiaty, ustawiano bukiety z polnych kwiatów, świecono lampki wykonane domowym sposobem z masła...
|
Więcej…
|
Kwatera Tyrolskich Strzelców Cesarskich na cmentarzu w Kamieniu |
Opracowanie: Sławomir Kułacz ©
W połowie maja 1915 roku, po ponad 7 miesiącach rosyjskiej okupacji w widłach Wisły i Sanu znów rozgorzały walki. Los Galicji odmieniał się dzięki ofensywie 11. Armii niemieckiej i 4. Armii austro-węgierskiej, rozpoczętej 2 maja pod Gorlicami. Niemiecka armia wchodziła w rejon Przemyśl-Sieniawa, a cały odcinek Sanu od Sieniawy do ujścia był celem 4. Armii austro-węgierskiej pod dowództwem gen. piech. arcyksięcia Józefa Ferdynanda, która składała się z XIV i IX Korpusu. Przeciwnikiem była 3. Armia rosyjska gen. Radko Dimitrijewa (XV, IX, X, III Korpus). Około 15 maja ukształtował się na okres jednego miesiąca front zaciekłych walk pozycyjnych. W interesującym nas rejonie ciągnął się od Tarnobrzega do Niska, stąd do Rudnika, Sarzyny, Leżajska i Sieniawy.
|
Więcej…
|
Wspomnienia Tadeusza Krawczyka |
Szanowny Pan Józef Czubat
Prezes Towarzystwa Przyjaciół Kamienia
Dzień Wszystkich Świętych. Kamień. Tutaj spędziłem dzieciństwo i lata młodzieńcze. Odwiedzam groby moich Rodziców, Brata, Krewnych, Znajomych. Jakże wiele mógłbym zadać Im dzisiaj pytań dotyczących zdarzeń, których byli świadkami lub uczestnikami, ale, niestety, już na nie odpowiedzą. To bardzo dobrze, że nasz rodak dr Andrzej Rurak napisał z tego okresu historię Kamienia, w oparciu o dokumentację zaistniałych wydarzeń. Wspomnienia przydają tym faktom barw i odcieni. Przybliżają je młodemu pokoleniu.
Bohaterowie naszej "Małej Ojczyzny", marzący o innej Polsce niż PRL, torturowani w czasie brutalnych przesłuchań, szykanowani lub odsiadujący wieloletnie wyroki (a wiem, że w Kamieniu były takie przypadki), już nie żyją i niewiele o nich pozostało w pamięci. Może jednak warto ich przypomnieć. Ja takiej wiedzy źródłowej nie posiadam, ale żyją rodziny, które mogą przekazać wspomnienia o tych, co stracili zdrowie, a może i życie z przyczyn patriotycznych.
Takim wspomnieniom Towarzystwo Przyjaciół Kamienia powinno patronować. Jest to wprawdzie apel spóźniony o co najmniej 20 lat, ale lepiej późno niż wcale. A może by tak pod patronatem Towarzystwa zorganizować dla młodzieży licealnej konkurs pod roboczym tytułem: "Poznaj historię swojej rodziny lub sąsiadów z okresu okupacji i PRL-u". Można by ciekawe wspomnienia publikować w lokalnej gazecie lub w Internecie na stronie Towarzystwa Przyjaciół Kamienia, zaś laureatów konkursu wyróżnić na dorocznym spotkaniu „Gwar-Kam”.
Podzielę się moimi wspomnieniami, w tym także wspomnieniem udziału mojego Ojca w kampanii wrześniowej i dramatycznych przeżyć z tym związanych.
|
Więcej…
|
|
|
|
|
Strona 22 z 24 |