Rodzina Cisków z Kamienia Drukuj
wtorek, 23 kwietnia 2019 17:33

     W północnej części cmentarza w Kamieniu, w jednym z ostatnich rzędów, stoją przytulone do siebie trzy niepozorne, stare nagrobki. Choć nie wykonano ich z polerowanego marmuru i nie są zdobione złotymi literami, wnukowie, prawnukowie i praprawnukowie nadal odnajdują wiodącą do nich ścieżkę. Trzeba się trochę postarać, by odczytać napisy wyryte na nagrobnych płytach 60-70 lat temu, jednak piętno czasu odciśnięte na pomnikach dodaje im uroku. Te pamiątkowe tablice zostały postawione przez kochającą rodzinę i miały symbolizować wieczną pamięć i modlitwę. Po latach nadal spełniają przypisaną im rolę.
     Ten cichy zakątek cmentarza, to miejsce spoczynku rodziny Cisków – Julii i Wojciecha, a także ich syna Sebastiana oraz jego żony Anieli.

     Wojciech Cisek urodził się w Górnie w 1862 roku. Jego rodzice, Jan Cisek i Justyna z domu Chorzępa, pochodzili z rodzin rolniczych, zamieszkałych w Górnie od wielu pokoleń. Jako 27-letni rezerwista po przeszkoleniu w armii zaborcy, Wojciech poślubił mieszkającą po sąsiedzku Julię Chorzępę. Ojciec Julii, Marcin Chorzępa, również pochodził z Górna, natomiast matka, Maria z domu Tupaj, pochodziła z pobliskiego Łowiska.

Julia Cisek z domu Chorzępa (ze snopkiem lnu)     Młode małżeństwo zamieszkało w Kamieniu, gdzie pod numerem 820 w kościelnych księgach odnotowano kolejno narodziny ośmiorga ich dzieci – 4 synów i 4 córek. Wpisy metrykalne zawierają informację, że Wojciech pełnił wówczas funkcję leśnika, strażnika leśnego. Opowieści rodzinne mówią natomiast o dużej, zadbanej gajówce oraz gospodarstwie obrabianym z pomocą parobków. Na dawnych austriackich mapach z tamtego okresu dom o numerze 820 znajduje się na skraju kompleksu leśnego Morgi, w przysiółku zwanym wówczas Bochenki.

     Rodzina Cisków mocno związana była ze środowiskiem leśników. Po sąsiedzku mieszkał zarządca dóbr leśnych Resseguierów – Józef Pawlik wraz z rodziną, a żony zaprzyjaźnionych leśników, w tym Anna Pawlik, proszone były często przez Cisków w kumy. Leśnikiem został również jeden z synów Wojciecha i Julii – Marcin, a ich córka Paulina Anna poślubiła gajowego Jakuba Malca.

Ślub Pauliny Cisek z Kamienia z Jakubem Malec (gajowym z Markowizny) 19.11.1924 r.  Siedzą od lewej: Apolonia Cisek, Maria Burek, Paulina Cisek, Jakub Malec, Jakub Burek  Za Marią Burek stoi Maria Cisek, za Jakubem Burek stoi Jan Cisek, a na prawo Sebastian Cisek (organista) i Marcin Cisek (gajowy)     Wojciech Cisek według rodzinnych opowieści był właścicielem pierwszego roweru w okolicy. Wynalazek ten początkowo budził u okolicznych mieszkańców trwogę i nieufność tak dużą, że niektórzy na jego widok żegnali się znakiem krzyża. Synowie Wojciecha odziedziczyli po ojcu zainteresowanie techniką i również niejednokrotnie zadziwiali sąsiadów korzystając z nowoczesnych urządzeń, choćby takich jak silnik spalinowy, czy aparat fotograficzny.
Wojciech Cisek zmarł w 1928 roku, a jego żona, Julia, w roku 1942.

     Trzy najstarsze córki Wojciecha i Julii Cisek, Zofia, Jadwiga i Albina, w pierwszych latach XX wieku wyemigrowały do Stanów Zjednoczonych, gdzie założyły rodziny i zamieszkały na stałe. Choć nigdy nie wróciły do kraju, ich przywiązanie do rodziny i polskiej kultury nadal znajduje potwierdzenie we wspomnieniach ich krewnych, przechowywanych listach i fotografiach.

Paulina Anna Cisek (po lewej)     Najmłodsza z sióstr, Paulina Anna, pozostała w Polsce i razem z mężem i trzema córkami zamieszkała w gajówce Podwolskie. Zmarła w wieku 34 lat na chorobę Buergera.

Jan Cisek podczas służby w Wojsku Polskim (pierwszy rząd po prawej)

     Najstarszy z synów, Jan Cisek, urodził się w 1897 roku i jako młody mężczyzna został powołany przez zaborcę do armii austro-węgierskiej, z którą podczas I wojny światowej walczył na froncie włoskim. Po odzyskaniu niepodległości wstąpił do Wojska Polskiego. Służąc w armii Jan nabył fach szewca, który stał się jego źródłem utrzymania.

Ślub Jana Ciska z Kamienia z Marią Burek z Posuch 02.10.1925 r.

      Po ślubie z Marią Burek wybudował dom w Posuchach, gdzie wychowali wspólnie 6 dzieci. W kuchennym kącie tego domu Jan wygospodarował miejsce na mały warsztat szewski. W jego zeszycie z zamówieniami można odnaleźć nazwiska klientów z Kamienia, Podlesia, Trzebuski, Nienadówki, Lipnicy, Raniżowa i wielu innych okolicznych wiosek. Swoje oficerki woził również do zaprzyjaźnionego sklepiku w Sokołowie Małopolskim. Niektórzy pamiętają jeszcze jego rower napędzany małym silnikiem, który budził w okolicy wiele emocji, podobnie jak niegdyś pierwszy rower jego ojca.

 

     Jan Cisek zmarł zimą 1982 roku jako ostatni spośród swoich braci i sióstr.

Marcin Cisek – gajowy (Kamień, Dudziki)

     Marcin Cisek był piątym dzieckiem Wojciecha i Julii. Idąc w ślady ojca od młodych lat pracował jako gajowy w prywatnym majątku leśnym Kamień-Nart, należącym do rodziny Goetz-Okocimskich. Razem z żoną, Apolonią z domu Rodzeń, zamieszkał w gajówce Dudziki, gdzie rezydował również po II wojnie światowej. Po upaństwowieniu lasów Marcin pracował jako gajowy w Nadleśnictwie Kamień, a następnie objął funkcję leśniczego w Nadleśnictwie Nisko. Został wówczas zmuszony do opuszczenia gajówki Dudziki, z którą był mocno związany. Razem z żoną przeniósł się do swojego gospodarstwa w Korczowiskach, gdzie osiedli na stałe.

Bracia Cisek z Kamienia, synowie Wojciecha i Julii  Siedzą od lewej: Jan Cisek (szewc), Marcin Cisek (gajowy), stoją od lewej: Sebastian Cisek (organista), Kazimierz Cisek (organista)

     Dwaj młodsi synowie Cisków swoje życie zawodowe związali z muzyką. Być może była w tym jakaś zasługa ich prapradziadka, Jana Niemca, który pod koniec XVIII wieku był organistą w kościele w Górnie (córka Jana Niemca, Maria, wyszła za mąż za Szymona Ciska, dziadka Wojciecha).
     Najmłodszy z synów, Kazimierz Cisek, prawdopodobnie opuścił Kamień w związku ze służbą w 6. Pułku Strzelców Konnych, który przed II wojną światową stacjonował w Żółkwi nieopodal Lwowa. Tam też Kazimierz miał być organistą w miejscowym kościele. Zmarł w 1935 roku w wieku 26 lat.

     Ze wszystkich dzieci Wojciecha i Julii Cisek z Kamieniem najmocniej związany był Sebastian. Jako organista w tutejszym kościele zamieszkał razem z żoną Anielą w przykościelnym budynku zwanym organistówką. Jednak budynek ten spłonął w czasie wojny, na skutek czego Sebastian nabył pobliską działkę, na której postawił dla swojej rodziny dom. Wychowały się w nim 2 jego córki, z których młodsza, Anna, został w Kamieniu na stałe. Anna wyszła za mąż za Szczepana Bałuta, który był kolejnym organistą w miejscowym kościele.

Jan Cisek (po lewej) i Sebastian Cisek (organista)     Sebastian Cisek funkcję organisty w Kamieniu pełnił przez 22 lata. Prowadził jednocześnie kościelny chór, do którego należeli tutejsi parafianie. Jego muzyka towarzyszyła mieszkańcom we wszystkich ważnych uroczystościach kościelnych – oficjalnych i rodzinnych. Jedną z funkcji organistów w tamtych czasach było także wypiekanie bożonarodzeniowych opłatków. Zgodnie z tradycją w okresie przedświątecznym organista odwiedzał każdy dom w parafii, by na żadnym stole nie zabrakło świątecznego opłatka. Sebastian znał te domy doskonale także dzięki temu, że jako jedyny fotograf w okolicy upamiętniał chrzty, śluby i pogrzeby mieszkańców Kamienia.
     Sebastian Cisek zmarł nagle w 1958 roku, jednak niektórzy mieszkańcy Kamienia nadal go pamiętają jako osobę pełniącą ważną funkcję w życia lokalnej społeczności. Dom Sebastiana stoi w Kamieniu do dzisiaj. Przetrwała również jego miłość do muzyki i talent, które odziedziczyły mieszkające w Kamieniu prawnuki.

* * *

     Wiedza o tym, kim byli nasi przodkowie, skąd się wywodzili i jak żyli, jest elementem naszej własnej tożsamości. W losach zwykłych rodzin możemy odkryć wiele ciekawych faktów, wzruszających historii, ale też poznać hart ducha naszych praojców i ich wolę przetrwania w ciężkich czasach. Wiedza ta może być dla nas inspiracją, pomagając z dystansem spojrzeć na współczesny świat.
     Jednak to, czy pamięć o naszych przodkach przetrwa, zależy przede wszystkim od nas samych. Często zainteresowanie historią rodziny rodzi się zbyt późno, kiedy nie ma z nami już tych, którzy pamiętali.
     Historia rodziny Cisków, którą udało mi się odtworzyć, nie byłaby pełna, gdyby nie Ksiądz Proboszcz parafii Górno, Jan Lib, który okazał mi pomoc udostępniając księgi metrykalne z okresu, kiedy w Kamieniu nie było jeszcze odrębnej parafii. Jestem również bardzo wdzięczna Panu Józefowi Czubat, Prezesowi Towarzystwa Przyjaciół Kamienia, za pomoc i zrozumienie okazane w moich poszukiwaniach genealogicznych. Dzięki jego pośrednictwu poznałam wiele życzliwych osób – z dalszej rodziny lub zupełnie obcych – które podzieliły się ze mną swoimi wspomnieniami o rodzinie Cisków.

Prawnuczka Wojciecha Ciska
Urszula Posłuszny